Zdjęcia Ks. Jerzego Spis tresci Następne wspomnienie

Przemówienie Ks. prałata Kazimierza Kalinowskiego na pogrzebie Ks. Jerzego Chowańczaka

W imieniu kolegów kursowych, a więc tej grupy księży, obecnych tu zresztą, a z którymi Ks. Jerzy przeżył 5 lat w seminarium i razem studiował, chciałbym teraz bardzo serdecznie podziękować Ks. Biskupowi Stanisławowi za przewodniczenie tej wielkiej, wspaniałej koncelebrze. Ks. Biskupowi Marianowi za przybycie, obecność. Na ręce Ks. Biskupa Mariana składam także podziękowanie Ks. Prymasowi za jego sercem pisany i tu odczytany list. Dziękuję także wszystkim księżom koncelebrującym i wam kochani, którzy tak szczelnie wypełniacie ten kościół.
    Chyba się nie mylę, że tak liczna nasza obecność jest znakiem przekonania, że spotkaliśmy w życiu, nie jest to chyba za duże słowo, niezwykłego kapłana - Ks. Jerzego Chowańczaka.
    I oto mamy dziś czas dziękczynienia Panu Bogu za Ks. Jerzego i to jest podstawowy powód, dla którego tu przemawiam. Chciałbym podziękować Panu Bogu za Niego. W imieniu kolegów dziękuję Panu Bogu za całe Jego piękne, szlachetne, jasne i budujące życie. Za wszystko dobro, które się stało poprzez Niego, przez Jego ręce, Jego uśmiech, przez Jego sposób bycia. Dziękuję Panu Bogu za wszystkie Jego kazania i homilie, mądre mądrością ludzką, ale jeszcze bardziej mądrością Bożą. Dziękuję Panu Bogu za Ks. Jerzego jako za wychowawcę młodzieży, w tym młodzieży seminaryjnej. Dziękuję Panu Bogu za Niego.
    W roku 1952 wstąpiliśmy do seminarium, słysząc wezwanie Chrystusa: "Pójdźcie za Mną" (Mk 1, 17) w specjalnym znaczeniu "Zostań księdzem". I na to wezwanie dopowiedzieliśmy. Ks. Jerzy był jednym z pierwszych. I oto teraz jak gdyby powtarza się tamto zdarzenie. Ks. Jerzy jest znów jednym z pierwszych. W środę Pan Jezus powiedział do niego: "Jerzy, kończymy już ziemskie wędrowanie, już czas, chodź". I poszedł w ramiona Ojca, o których przedtem dużo mówił innym, o których mówił odchodzącym, a o których wiedział, że są kochające. Poszedł nie w śmierć, bo ta została pokonana raz na zawsze w zmartwychwstaniu Chrystusa. Poszedł w ramiona Ojca kochającego.
    Jerzy, czy jest nam smutno, że odszedłeś? Właściwie odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, bo jesteśmy jakoś podwójni: jest w nas rodzaj smutku, ale przecież nie martwimy się, boś zwyciężył poprzez swoje życie, poprzez swoją wierność, swoje kapłaństwo, swoją wiarę.
    Zwyciężyłeś Jerzy. Módl się za nami, za tymi, którzy zostają i jeszcze wędrują, żeby na nas też spełnił się ten odwieczny plan Boga, który chce się podzielić sobą z człowiekiem.
    Módl się za nami Jerzy.

Za KAI

Zdjęcia Ks. Jerzego Spis tresci Następne wspomnienie